sobota, 27 czerwca 2015

Rozdział XX

CC zapukał do sypialni demona. Gdy nikt mu nie odpowiedział, wszedł po cichu do środka. Tam zobaczył, że mężczyzna przysnął oparty o ścianę, a wokół niego porozrzucane były kartki niemal w całości zapisane
- Chris? - szepnął cicho, chcąc go obudzić w miarę delikatny sposób. - Chris - powtórzył nieco pewniej, szturchając śpiącego w ramię, jednak i to nie przyniosło pożądanego efektu. Mężczyzna nie zareagował na poczynania anioła nawet cichym mruknięciem. - No cóż, chciałem po dobroci. Christian! - wrzasnął, chcąc wreszcie obudzić przyjaciela. Wystraszony nagłym krzykiem demon poderwał się na równe nogi i spojrzał zdenerwowany na stojącego obok anioła, który w tym momencie zwijał się ze śmiechu.
- CC? Zabiję! - powiedział wściekły, patrząc na niego morderczym wzrokiem.
- Dobra, dobra. Lepiej powiedz z czym ci pomóc, bo z tego co widzę, to sam w życiu nie skończysz. - Christian na te słowa nieco się uspokoił.
- No dobra. Najpierw trzeba posegregować notatki.
- Ten rytuał jest aż tak skomplikowany?
- Nawet bardzo. To jeden z najstarszych rytuałów. Jest spisany w pradawnym języku. Przypomina na pierwszy rzut oka łacinę, ale nią nie jest. Dodatkowo wszystko musi być odprawione w kolejności, która została zaszyfrowana.
- No to nieźle. W takim razie bierzmy się do roboty.
Anioł zaczął segregować notatki, a Christian usiłował rozszyfrować kolejne linijki tekstu. Siedzieli tak przez trzy godziny. Przygotowanie wszystkiego co było potrzebne do odprawienia rytuału wymagało czasu. Christian jednak nie potrafił się na tym skoncentrować. Cały czas zastanawiał się nad tym gdzie obecnie ukrywał się Ricky. Rozmawiał ze wszystkimi domownikami. Na całe szczęście żaden z nich nie został jeszcze opętany.
- Na dziś wystarczy. Padam na twarz.
- Ja też. Wiesz coś na temat Ricky'ego?
- Tylko tyle, że nie opętał jeszcze nikogo.
- To świetnie! - powiedział uradowany, bowiem za nic w świecie nie chciał, aby którekolwiek z nich znalazło się pod kontrolą cienia. Anioł chciał powiedzieć coś jeszcze, jednak w tym momencie do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę - odezwał się Christian, a w odpowiedzi, w drzwiach pojawił się Andy.
- CC, możemy porozmawiać? - zapytał błękitnooki anioł.
- Jasne - odpowiedział z życzliwym uśmiechem, po czym podszedł do przyjaciela i razem pokierowali się do kuchni.
Andy postanowił powiedzieć o wszystkim co ostatnio miało miejsce. Na początek chciał porozmawiać z CC'm, ponieważ wiedział, że ten na pewno nie został opętany. Nie było co do tego najmniejszej wątpliwości.
- Zgaduję, że chcesz mi powiedzieć o tym cieniu. Andy, ja wiem o wszystkim - uprzedził go CC, zanim ten zdążył chociażby otworzyć usta.
- Skąd ty...? - urwał, nie wiedząc co powiedzieć, za to CC wybuchnął głośnym śmiechem, widząc zdziwioną minę przyjaciela. Zanim się uspokoił, minęła dłuższa chwila.
- Podsłuchałem twoją rozmowę z Gabrielem - wyjaśnił krótko.
- Komuś mówiłeś?
- Christian'owi. On zna te całą "pijawkę". Ponadto powiedział, że nikt z nas nie został opętany - odrzekł spokojnie, na co Andy odetchnął z ulgą. Czuł jak spada z niego ogromny ciężar. - On zajmie się szukaniem Ricky'ego.
- Ricky'ego?
- Tak ma na imię ten cień.
- Aha. 
- Andy?
- Tak?
- Skąd wiedziałeś, że nie jestem opętany?
- Stąd, że nikt nie jest takim optymistą, jak ty - odpowiedział bez większego zastanowienia. Tym razem obydwoje się roześmiali. - Skoro tak, to ja pójdę poinformować resztę.
- Popieram ten pomysł. - Andy jeszcze raz uśmiechnął się do przyjaciela i wyszedł.

***

Demon nie zrezygnował z pomysłu, przeciągnięcia cienia na ich stronę. Taki sojusznik byłby im znaczną przewagę. Christian uśmiechnął się na samą myśl, że gdyby się udało, Lucyfer wpadł by w szał. Utracił już swojego najwierniejszego sługę i najskuteczniejszego zabójcę w jednym. Jeśli sprzeciwi mu się także potężny manipulator, jakim był Ricky, wtedy ich szanse na zwycięstwo znacznie wzrosną.
- Coś taki ucieszony? - zapytał go Jinxx, wyrywając tym samym demona z zamyślenia. Anioł jak gdyby nigdy nic stał oparty o framugę drzwi do pokoju przyjaciela  i wpatrywał się w niego z błyskiem w oku.
- Mam dobry humor.
- To miej go częściej - zaśmiał się pogodnie i najzwyczajniej w świecie odszedł. 
Christian uśmiechnął się sam do siebie. Bardzo lubił Jinxx'a. Odkąd anioł przyszedł do jego pokoju i pocieszył go po szorstkich słowach Gabriela, stali się najlepszymi przyjaciółmi. Najbardziej lubił momenty gdy mógł z nim spokojnie porozmawiać, spacerując po lesie z dala od problemów i niebezpieczeństw, które czyhały niemal na każdym kroku. Wiele lat temu przechadzał się tak z Ricky'm. Cień był jednak bardzo zamknięty w sobie. Nie lubił się wyróżniać i niepotrzebnie odzywać. To niezwykle imponowało demonowi. Niestety ich drogi się rozeszły, a Christian był sam do czasu poznania aniołów.
Demon uwielbiał to wspomnienie. Nigdy nie doceniał towarzystwa Ricky'ego, a teraz oddałby wszystko za stracony czas.
Dzień minął bardzo szybko. Wszyscy po kolacji położyli się do łóżek i zasnęli nie świadomi tego co miało się tej nocy wydarzyć. O północy Christian'a obudziło dziwne uczucie. Wydawało mu się, że ktoś jest w lesie i obserwuje dom. Demon zawsze ufał swoim przeczuciom, więc czym prędzej wyszedł na zewnątrz i rozejrzał dookoła. Nikogo jednak nie zobaczył. Mimo to uczucie bycia śledzonym pozostało. Wolnym krokiem ruszył przed siebie. Po jakiejś godzinie bezustannego marszu chciał zawrócić, ale w tym momencie usłyszał za sobą szmer, na dźwięk którego odwrócił się gwałtownie.
- Kto tam jest?! - zawołał w przestrzeń, na co z cieni drzew wyłonił się młody, czarnowłosy mężczyzna. - Witaj Ricky - rzekł, siląc się na spokój i opanowanie. Tamten nic nie odpowiedział. Stał tylko i wpatrywał się w demona umarznie, z pewną ostrożnością i niemal bezczelnie. - Lucyfer obciął ci język?


- Wyostrzył ci się dowcip, Christian - odezwał się niebywale cichym, jednak nadal dobrze słyszalnym głosem, co tak naprawdę było dla niego charakterystyczne. - Dlaczego to zrobiłeś?
- Niby co?
- Odszedłeś. Co się takiego wydarzyło?
- Dlaczego o to pytasz? - zaciekawił się demon, nie kryjąc swojego zdziwienia, zachowaniem Ricky'ego, który zamiast próbować z nim walczyć, lub przejąć nad nim kontrolę, tylko z nim rozmawiał.
- Chcę zrozumieć. To takie dziwne?
- Wręcz przeciwnie. Opowiem ci, ale mam propozycję.
- Jaką? - zaciekawił się cień.
- Chodźmy na spacer. Tak jak za dawnych lat - zaproponował sentymentalnie. Ricky uśmiechnął się nieznacznie, wspominając ich długie przechadzki. To było jedyne przyjemne wspomnienie, jakie posiadał. Zgodził się.
            Spacerowali przez las kilka godzin. Christian w trakcie tej przechadzki odpowiedział na zadane wcześniej pytanie, a Ricky słuchał z wyraźnym zainteresowaniem. Demon nie wiedział, co kierowało cieniem, ale się tym nie przejmował. Miał nadzieję, że zdoła przekonać swojego dawnego przyjaciela do odejścia od Lucyfera, choć sam nie był pewny, czy to było możliwe.
            Gdy Christian skończył swój monolog, spojrzał na swojego towarzysza, który wydawał się być pogrążonym we władnych myślach.
- Chyba rozumiem - odezwał się smutnym głosem po długiej ciszy.
- Co masz zamiar teraz zrobić?
- Pomyśleć - odpowiedział i w mgnieniu oka rozpłynął się w powietrzu, a Christian tym samym został w lesie zupełnie sam. 
- Ricky? - Rozejrzał się dookoła, jednak nie znalazł już w pobliżu cienia. Westchnął głęboko i spojrzał w rozciągające się nad nim gwiaździste niebo. - Co zrobisz?

wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział XIX

- Hej! Christian! Obudź się! - Demon usłyszał nad sobą stłumiony głos CC'ego. Otworzył powoli oczy, jednak nie zdołał w pierwszej chwili zobaczyć twarzy anioła. Nie dość, że wszystko co widział było rozmazane, Christian’owi kręciło się również w głowie. Wszystko wokół dosłownie wirowało, jednakże mimo to demon z niemałym trudem podniósł się do siadu.
- Aj! - wrzasnął, łapiąc się za głowę, po czym spojrzał na siedzącego obok anioła, który podawał mu worek z lodem. - Dzięki - mruknął, przykładając lód do skroni.
- Mocno się uderzyłeś. Masz szczęście, że poszliśmy z tobą - stwierdził, przyglądając się z uwagą poszkodowanemu przyjacielowi.
- Chwila. Jak się wydostaliśmy z piekła? - zapytał nagle, przypominając sobie co miało miejsce zanim stracił przytomność.
- CC otworzył portal - odpowiedział mu Andy, który właśnie wszedł do salonu.
- Jak to? Niemożliwe!
- Pamiętałem zaklęcie. Nic w tym niezwykłego - stwierdził CC i spojrzał na demona ze zdziwieniem. Zupełnie nie rozumiał zachowania Christian’a, gdyż równie dobrze Jinxx mógł zapamiętać treść zaklęcia.
- Nikomu do tej pory nie udało się rzucić jakiegokolwiek zaklęcia za pierwszym razem - wyjaśnił demon. - Chyba właśnie odkryliśmy wielki talent wśród nas - dokończył i poklepał siedzącego obok anioła po plecach.
- Ja i talent do magii? - spytał z niemałym zaskoczeniem. - To chyba jakaś pomyłka.
- Nie sądzę. Ponadto mam propozycję. Chcesz nauczyć się rzucania zaklęć?
- Nie znam łaciny - bronił się anioł.
- To poznasz. - Christian wzruszył ramionami i czekał na decyzję swojego rozmówcy. CC, nie wiedząc co robić, spojrzał pytająco na stojącego obok Andy'ego. Ten jedynie kiwnął głową i uśmiechnął się na znak, że popiera ten pomysł.
- Dobra. Niech będzie - zgodził się w końcu anioł. - Ale teraz zajmijmy się książką - powiedział, podając demonowi wymieniony przedmiot. W tym właśnie momencie z pomiędzy stron wypadła jakaś stara, lekko zniszczona kartka. Andy podniósł ją i dokładnie obejrzał. Pierwszym co rzuciło mu się w oczy była czerwona pieczęć przedstawiająca pentagram, pośrodku którego znajdowała się pięknie zdobiona litera „L”.
- To chyba jakiś kontrakt. Christian, możesz rzucić na to okiem?       Ja nie znam łaciny - powiedział podając kartkę demonowi. Ten zabrał dokument i zaczął czytać, a z każdym kolejnym odczytanym słowem na jego twarzy widniał coraz większy szok. - Co to jest?
- Cyrograf, który Lucyfer zawarł z demonami. Nie wierzę, że trzymał to przez tyle lat. Ten kawałek papieru daje mi władzę nad cieniami i całym piekłem.
- Musimy to dobrze wykorzystać - stwierdził Andy, uśmiechając się lekko. Fakt, że weszli w posiadanie tego dokumentu dał im ogromną przewagę, a z pomocą dusz, które mieli zamiar uwolnić, mogli nawet pokonać samego Lucyfera. - Christian, co z rytuałem?
- Ach, tak. Zapomniałem. Dajcie mi trochę czasu, to wszystko przygotuję.
- To później - odezwał się CC z charakterystycznym dla niego uśmiechem. - Na razie trochę odpocznij.
- Dzięki - odpowiedział mu Christian, po czym ułożył się wygodnie na sofie i bardzo szybko zapadł w sen.

***

            Gabriel po raz kolejny odwiedził aniołów. Nie była to jednak zwyczajna, przyjacielska wizyta. Archanioł przynosił bardzo złe wieści. Tak naprawdę powinien zachować je dla siebie, ponieważ ten konflikt nie dotyczy, ale ze względu na Andy'ego postanowił o wszystkim opowiedzieć.
            To właśnie jego poprosił na rozmowę w cztery oczy. Gdy byli sami, Gabriel ostrzegł anioła, że Lucyfer planował opętać jednego z upadłych, o ile już tego nie zrobił. Na ich nieszczęście miał tego dokonać nie władca piekła, ale cień zwany przez wszystkich niechlubnie "pijawką". Potrafił on opętać każdego, niezależnie od tego kim była ofiara i jaką mocą dysponuje. Kiedyś Lucyfer wygnał go w obawie użycia tej zdolności na nim. Pomimo tego cień powrócił do piekła i otrzymał to samo zadanie, które wcześniej wykonać miał Christian.
            Archanioł odleciał zostawiając przyjaciela z natłokiem myśli. Andy nie mógł uwierzyć w słowa Gabriela. Nie miał pojęcia jak się zachować. Do domu wrócił w milczeniu. Zastanawiał się nad tym, czy powinien opowiedzieć o wszystkim przyjaciołom, jednakże szybko odrzucił ten pomysł. Przecież jeden z nich już dawno mógł być opętany. Nie wiedział komu może w tej chwili zaufać. To było zdecydowanie za duże ryzyko.
- Coś się stało? - zapytał Aschley, widząc zamyśloną minę Andy'ego, który stał właśnie w salonie.
- Nie. Wszystko gra - powiedział i czym prędzej uciekł do swojego pokoju, unikając tym samym dalszych pytań. - "Co ja mam zrobić?" - pomyślał zrezygnowany. Do końca dnia nie wyszedł z pokoju.

***

- Chris. - Demon, przechodząc przez korytarz na piętrze, usłyszał nagle cichy szept CC'ego. Zdziwiony odwrócił się i zobaczył anioła stojącego w drzwiach swojego pokoju. - Chodź tu - poprosił. Christian oczywiście bez słowa wszedł do sypialni przyjaciela. - Podsłuchałem rozmowę Andy'ego i Gabriela - zaczął, łapiąc się za kark. - Znasz cienia o przydomku "pijawka"?
- O jasny gwint - powiedział przez zęby, łapiąc się za głowę.
- Aha. Czyli jest bardzo źle - stwierdził na podstawie reakcji demona.
- Źle? Tragedia! - krzyknął, tym samym wpadając w panikę. - Ten cień umie opętać każdego. Być może nawet Lucyfera.
- Jest aż tak potężny? Skąd taka zdolność?
- Nikt tego nie wie. Ten cień nie zwierzał się absolutnie nikomu.
- Nie ma jakiegoś sposobu, żeby go powstrzymać? - zapytał z nadzieją.
- Szczerze mówiąc to kiedyś był jedyną osobą, z którą się jakoś dogadywałem. Może uda mi się do niego dotrzeć.
- Chcesz go przekonać, żeby do nas dołączył?
- A co mamy do stracenia? - odpowiedział, wzruszając ramionami. Uważał, że skoro on sam dołączył do aniołów, istnieje szansa, że „pijawka” także to zrobi.
- No dobrze. Spróbuj - zgodził się niechętnie anioł. - Ale jeżeli ten cień już kogoś dopadł, uprzedź mnie zanim cokolwiek zrobisz.
- Dobrze. Jeśli cokolwiek się stanie, natychmiast cię powiadomię.
- A jak on w ogóle ma na imię?
- Ricky - odpowiedział, po czym odwrócił się i wyszedł z pokoju. Musiał jak najszybciej znaleźć cienia. Nie wiedział jednak, że przez cały czas był przez niego obserwowany.