- Christian? - Demon odwrócił się gwałtownie.
- Jake? Co ty tu robisz?
- Wydawało mi się, że ktoś jest w lesie więc poszedłem to sprawdzić. Ale widzę, że to był fałszywy alarm.
- Nie byłbym tego taki pewien. - powiedział spokojnie, przyglądając się uważnie aniołowi.
- O co ci niby... Czekaj. Ktoś tu był, tak?
- Tak. A tą osobą był Ricky.
- Ten potężny cień, o którym nas poinformowaliście?
- Zgadza się.
- Czego chciał?
- Pogadać. - Jake nawet nie próbował ukryć swojego zdziwienia. To co powiedział demon wydawało mu się wręcz absurdalne.
- Tylko tyle? Nie wierzę.
- To uwierz. Dobra. Wracajmy już, bo robi się zimno. - Anioł w odpowiedzi tylko skinął głową i razem z Christian'em ruszył w stronę domu.
***
Andy obudził się w środku nocy. Czując czyjeś spojrzenie na sobie, podniósł się i rozejrzał nerwowo po swoim pokoju. Nie zauważył jednak niczego niezwykłego, więc położył z powrotem. Niestety nie był w stanie zasnąć, gdyż nadal wydawało mu się, że ktoś bezczelnie się w niego wpatruje.
- Co ty w sobie takiego masz? - Usłyszał nagle spokojny, męski głos. Był pewien, że to żaden z jego przyjaciół, więc błyskawicznie poderwał się do siadu. Zobaczył, że okno było otwarte na oścież, a zasłona falowała tak jakby ktoś przed sekundą ją poruszył.
Chłopak czym prędzej wybiegł z pokoju i poszedł sprawdzić czy wszystko było w porządku z pozostałymi. Najpierw zerknął do pokoju CC'ego. Potem poszedł do Jake'a. Gdy już miał nacisnąć delikatnie klamkę, usłyszał głos w swojej głowie.
- No wejdź. Nie śpię. - Andy wszedł do pokoju i zobaczył, że jego przyjaciel siedział na swoim łóżku i coś czytał. - Coś się stało? - zapytał zaciekawiony.
- Ktoś był w moim pokoju. Gapił się na mnie.
- Jesteś pewien? Może to był tylko sen.
- Nie. Słyszałem go. Ktoś tu... - W tym momencie anioł zobaczył, że słowa w książce trzymanej przez Jake'a nie zostały zapisane w ich języku. Andy przyjrzał się jej uważnie i dopiero teraz zorientował się, że była to księga, którą wykradli z zamczyska Lucyfera.
- Coś nie tak? - zapytał Jake lekkim tonem, przyglądając się uważnie zszokowanemu aniołowi. Andy poderwał się na równe nogi i za pomocą telekinezy rzucił mężczyzną o jedną ze ścian i przybił go do niej tak, że stopy nie dotykały ziemi. - Widzę, że się domyśliłeś. - Głos, który tym razem wydobył się z gardła mężczyzny należał do osoby, która była w pokoju Andy'ego.
- Ricky, jak mniemam.
- Zgadłeś.
- Co zrobiłeś Jake'owi?
- Nie. Nie opętałem go, jeśli o to pytasz. Jest w lesie z Christian'em.
- Co ty...
- Nic im nie jest. Spokojnie.
- Czego chcesz?
- Lucyfer kazał mi was zniszczyć. Jedno po drugim. - mówiąc to, uśmiechnął się szyderczo. - W zamian miałem otrzymać stanowisko Christian'a, które jest najwyższym i najważniejszym w całym piekle. Mnie jednak nie odpowiada wizja "psa łańcuchowego". Chyba rozumiesz. Mógłbyś mnie postawić wreszcie na ziemi? To nie jest najwygodniejsza pozycja do rozmowy. - Andy popatrzył na cienia podejrzliwie, jednakże po chwili namysłu uwolnił go. Ten natomiast otoczył się czarną mgłą by po chwili ukazać swoje prawdziwe oblicze. - Dzięki. - powiedział bardzo cicho.
- A więc? Skoro nie chcesz nas zniszczyć, to co tu robisz? - Anioł powoli tracił cierpliwość.
- Ciekawiło mnie dlaczego ktoś taki jak ty rozpoczął rewolucję i jakim cudem wszystko ci się udaje. Znam Christian'a od wieków. To, że zaoferował pomoc świadczy o tym, że jest w tobie coś niezwykłego. Tylko co?
Andy nic nie odpowiedział. Patrzył tylko chłodno na rozmówcę, a jego wyraz twarzy świadczył o tym, że bardzo intensywnie się nad czymś zastanawiał.
- Chcesz do nas dołączyć. - odezwał się po chwili. Cień, słysząc te słowa, zaśmiał się cicho i uśmiechnął się do siebie z politowaniem. - Co cię tak bawi? - oburzył się anioł.
- Znowu to robisz.
- Niby co?
- Przekonujesz kogoś do siebie i swoich racji. Jednym spojrzeniem zdobywasz zaufanie. Jednym zdaniem zyskujesz zwolenników, którzy oddaliby za ciebie życie. - Ricky chciał powiedzieć coś jeszcze, gdy nagle zamarł. - Chwila moment. Od kiedy masz czarne włosy?
- Od zawsze. - odpowiedział obojętnie, nie widząc najmniejszego związku między tematami.
- Nie wierzę. Te plotki... One nie mogą być... A jeśli... - Nagle machnął ręką i rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając zdezorientowanego Andy'ego samego.
W tej chwili ktoś nacisnął klamkę i otworzył drzwi. Anioł odruchowo chciał użyć telekinezy, ale w ostatniej chwili zobaczył, że u progu stali Jake i Christian. Odetchnął z ulgą, gdyż nie był pewny czy cień nie oszukał.
- Andy? Co ty tu robisz? - zapytał zdezorientowany Jake.
- Długa historia.
- Niech zgadnę. Ricky? - zagadnął demon.
- A ty skąd...
- Ja też go spotkałem i prawdę mówiąc mnie też nie chce się teraz wszystkiego wyjaśniać. Opowiemy wszystko jutro, gdy wszyscy będziemy obecni. Ok?
- To dobry pomysł. Oj. Zapomniałbym. - Andy podszedł do łóżka i podniósł księgę. - Pilnuj jej. - odezwał się do Christian'a, wręczając mu wymieniony przedmiot.
- Skąd ona tu się wzięła?
- Sam powiedziałeś, że jutro będziemy wszystko wyjaśniać. - odpowiedział, wychodząc z pokoju.
- Ale Andy...
- Dobranoc. - zaśmiał się i zniknął za drzwiami swojej sypialni.