Christian prawie
nie spał tej nocy. Cały czas obawiał się powrotu do twierdzy Lucyfera, w której
o mało nie stracił życia. Poprzednim razem miał naprawdę dużo szczęścia, że
udało mu się uciec. Nie wiedział skąd wzięły się głosy, podpowiadające nieznane
mu zaklęcie, ale nie to teraz zaprzątało jego myśli.
Od kilku godzin
zastanawiał się czy powinien się ze wszystkiego wycofać. Rozważał przy tym
wszystkie możliwe argumenty, jednakże nie był w stanie podjąć ostatecznej
decyzji. Z całego serca chciał pomóc pokonać Lucyfera, jednakże obawa o utratę
własnego życia skutecznie zasiała w jego umyśle strach i zwątpienie.
- Co mnie opętało? Przecież nie mogę ich zawieść. Wierzą we mnie -
powtarzał sobie uporczywie w myślach, lecz to też zawodziło.
Nie mając
pojęcie co ze sobą zrobić, wstał leniwie z łóżka i wyszedł na korytarz. Czuł,
że świeże powietrze może mu pomóc opanować burzę myśli, która coraz bardziej
nie dawała mu spokoju. Gdy już miał zejść po schodach, usłyszał, że na dole rozmawiali
Andy i Ashley. W pierwszej chwili demon chciał cicho wycofać się do swojego
pokoju, ale jego ciekawość nie pozwalała mu na to. Zastanawiało go o czym
aniołowie dyskutowali o tak późnej porze, więc przysunął się nieco bliżej i
zaczął nasłuchiwać.
Treść tej
rozmowy wprawiła go w osłupienie. Nigdy nie podejrzewał jaką rozterkę przechodził Andy. Myślał, że to
pewny siebie i swoich możliwości mężczyzna, który zawsze ma na wszystko
odpowiedź. Tymczasem okazało się, że to właśnie anioł ma prawdziwe powody do
niepokoju. Ponadto on nie miał możliwości wycofania się, tak jak pozostali.
Christian poczuł
się strasznie. Niemal natychmiast skarcił się w myślach za to, że przez cały
czas przejmował się tylko sobą i nie zauważył strachu jedynej osoby, która bez
namysłu dała mu szansę na zmienienie swojego dotychczasowego życia. Podczas
pełnienia służby w piekle dla demona nie liczyło się nic poza wypełnianiem
rozkazów swojego pana. Teraz wreszcie mógł decydować za siebie. Zdał sobie
sprawę, że gdyby teraz się poddał, równie dobrze mógłby nigdy nie opuszczać boku
Lucyfera, a to co do tej pory przeszedł stałoby się tylko bezsensowną farsą, o
której nikt nie będzie pamiętać.
- Niczym się już nie martw i wracaj na górę.
Wypowiedź Ashley'a
wyrwała go z transu. Christian natychmiast wrócił do pokoju, a kiedy usłyszał
kroki na korytarzu, stał nieruchomo, nie chcąc aby ktoś dowiedział się, że
podsłuchał całą rozmowę aniołów.
Odczekał jeszcze
kilka minut, a kiedy upewnił się, że już go nie usłyszy, położył się na łóżku,
jednocześnie przysięgając sobie samemu, że zrobi wszystko, aby ochronić aniołów,
gdyż poza nimi nie miał już nikogo.
***
Następnego ranka
cała szóstka spotkała się w jadalni na wspólnym śniadaniu. Jako ostatni przy
stole pojawił się Christian, ściągając tym samym na siebie spojrzenia
pozostałych. Oczywiście nikomu nie uszło uwadze widoczne na twarzy demona
zmęczenie.
- Co ci jest? - zapytał go Jake. - Ciężka noc?
- Tak jakby - odparł ledwo przytomny, po czym ziewnął przeciągle.
- Jeśli nie czujesz się na siłach, to wymyślimy coś innego.
- Nie. Absolutnie. Zrobię to - odpowiedział przy czym niemal
natychmiast się ożywił.
- Skąd ta pewność siebie? - zaciekawił się CC. Zadane przez niego
pytanie nasunęło się też pozostałym aniołom. Każdy z nich wyczuł, że Christian
przeszedł tej nocy jakąś wewnętrzną przemianę, ale nie mieli pojęcia czym była
spowodowana.
- W nocy miałem dość czasu na przemyślenie pewnych rzeczy. -
odpowiedział, odgarniając niesforny kosmyk czarnych włosów z twarzy. - Wniosek
był z tego jeden. Mianowicie nadal jestem ślepym i zapatrzonym w siebie
egoistą. Muszę jeszcze wiele się od was nauczyć.
- Nie rozumiem - odezwał się skołowany Andy.
- Przyjaźni, poświęcenia, odwagi.
- Przecież znasz to wszystko - powiedział Jinxx, który również był
zdezorientowany słowami demona.
- Nawet nie wiecie jak bardzo się mylicie - powiedział z niezwykle
wyczuwalną drwiną w głosie. - To co znam, jest tylko marnym ułamkiem tego, co
wy posiadacie. Zapewne nigdy nie zdołam w pełni zrozumieć tych cech. W zasadzie
trudno się dziwić. - Ostatnie zdanie wypowiedział ironicznie uśmiechając się
sam do siebie. Był niemal pewny prawdziwości swoich słów, zwarzywszy na
przeszłość, która do tej pory nawiedzała jego myśli i przypominała tym samym o
niemożności zapomnienia bądź odkupienia dawnych win.
- Nie bądź dla siebie taki surowy - powiedział Andy, jednak
brzmiało to tak, jakby chciał pouczyć nie Christian’a, lecz samego siebie. Demon,
który jako jedyny to wyczuł, spojrzał na niego znacząco, ale zrobiło tak, by
tylko Andy to zauważył. Anioł na początku nie zrozumiał co to miało oznaczać. Dopiero
po dłuższej chwili domyślił się, że Christian dowiedział się o wszystkim co
miało miejsce poprzedniej nocy.
- Zaraz wrócę - powiedział, spokojnie wstając od stołu i wychodząc
z pomieszczenia.
Demon, widząc to,
odczekał kilka chwil, po których udał się w tym samym kierunku co Andy. Kierując
się intuicją ruszył do sypialni anioła, gdzie spodziewał się go znaleźć. Gdy
miał właśnie zapukać do drzwi, usłyszał ze środka głos przyjaciela.
- Wejdź. Wiem, że to ty - powiedział.
- Skąd wiesz? - zapytał obojętnie, przyglądając się uważnie
demonowi, chcąc odczytać z jego gestów i mimiki twarzy jakąkolwiek emocję. Niestety
nie zauważył niczego, co mogłoby go na to naprowadzić, więc mógł jedynie czekać
na to co powie Christian.
- Przypadkiem podsłuchałem twoją wczorajszą rozmowę z Ash’em -
odpowiedział bezproblemowo.
- Pewnie wiesz już, że jestem...
- Aniołem w pełnym tego słowa znaczeniu - przerwał mu niemal natychmiast Christian. Andy
uśmiechnął się nieznacznie na te słowa, jednak po chwili na jego twarzy znów zagościły
smutek i rezygnacja. - To nie ty jesteś tchórzem, ale ja - dodał po chwili
milczenia.
- Co takiego? - zapytał zdezorientowany anioł.
- W przeciwieństwie do mnie, jesteś szlachetny i dobry. Przez cały
czas myślałeś tylko o naszym bezpieczeństwie. Nie miałem takich rozterek.
Powinienem zdechnąć, jak pies, którym nadal jestem.
- Bardzo surowo się oceniasz - stwierdził Andy.
- Uwierz mi. Jest za co. Ale nie to jest teraz ważne. W nocy
wpadłem na pomysł, który pozwoli nam się włamać do twierdzy Lucyfera.
- Naprawdę? - zapytał z niedowierzaniem w oczach. - Chodź do
reszty. Opowiesz nam o nim - powiedział podekscytowany, po czym złapał
Christian'a za ramie i poprowadził z powrotem do jadalni. Ich nagły powrót
oczywiście nie umknął uwadze pozostałych aniołów.
- Coś się stało? Masz o niebo lepszy humor, Andy - zauważył Jake.
Christian
westchnął i opowiedział wszystkim o swoim pomyśle. Plan był dość ryzykowny, ale
miał bardzo duże szanse na powodzenie. Demon niczego w nim nie pominął.
Uwzględnił nawet czas potrzebny im na odnalezienie księgi, która była ich celem.
Po ustaleniu wszystkich szczegółów natychmiast rozpoczęli przygotowania. Mieli
wiele pracy. Christian musiał w niezwykle krótkim czasie nauczyć aniołów zasad
i zwyczajów jakie obowiązywały w twierdzy.
Wszystko miało stać się na balu organizowanym na cześć
najstarszej córki Lucyfera. Dziewczyna posiadała zachwycającą urodę i wszystkie
moce ojca. Na co dzień była łagodniejsza od niego, ale wszyscy, którzy
kiedykolwiek ją spotkali, wiedzieli, że
lepiej jej nie denerwować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz