Christian
długo nie był w stanie się uspokoić. Wiedział, że zemsta Lucyfera prędzej czy
później go dosięgnie. Władca piekieł stracił swoją prawą rękę. Zaufaną osobę,
która bez cienia wahania wypełniała każdy rozkaz. W dodatku nie wiadomo dlaczego.
Cień nagle poczuł coś czego nie potrafił wyjaśnić. Jakąś niezwykle potężną
siłę, która cofnęła jego rękę, gdy ten miał już pociągnąć za spust.
Andy opatrzył starannie rękę cienia, czemu pozostali
aniołowie bacznie się przyglądali. Mimo niepewności, która nadal nie opuściła
buntowników, każdy z nich zaczął wierzyć, że cień przeszedł na ich stronę.
Podstęp nie był w stylu Lucyfera. Preferował działanie szybkie i skuteczne. W
swoich działaniach nie kierował się chłodną kalkulacją i to dawało aniołom
przewagę.
Kiedy Andy skończył swoją pracę, wszyscy zeszli na dół
w milczeniu. Przy stole nikt nie poruszył tematu napaści na cienia. Po
śniadaniu Jinxx i CC zabrali się za zmywanie naczyń, zaś reszta zajęła się w
tym czasie sobą.
-
Andy chyba ma rację - zagadnął niespodziewanie CC, wycierając jeden z talerzy.
-
W czym? - zapytał odruchowo Jinxx, nie rozumiejąc co jego rozmówca ma na myśli.
-
Chodzi mi o Christian'a. Po co niby Lucyfer miałby się na nim mścić, jeśli ten
by mu się nie sprzeciwił? - wyjaśnił.
- Prawda.
Widziałeś jaki był przerażony? Tego nie można udawać - przytaknął pewnie drugi
anioł. - Ej, zobacz - powiedział, gdy zauważył za oknem jasnowłosą postać, o
śnieżnobiałych skrzydłach i ujmującym
uśmiechu. CC spojrzał w tym samym kierunku.
-
Gabriel? Chłopaki! Gabriel nas odwiedził! - zawołał. Na wieść o przybyciu
sprzymierzeńca z raju wszyscy poza Christian'em wyszli archaniołowi na przeciw.
-
Witajcie moi drodzy - przywitał się boski posłaniec, podchodząc bliżej.
-
Miło cię widzieć - odpowiedział Andy z lekkim zdenerwowaniem w głosie. Nie miał
pojęcia jak Gabriel zareaguje na wieść, że przyjęli ofertę pomocy od
najbardziej bezwzględnego i okrutnego cienia, jakim był Christian.
-
Coś się stało? - zapytał zmartwiony. Od razu zauważył dziwne zachowanie byłego
Anioła Stróża.
-
Nie. Niby czemu? - zaprzeczył szybko, nie chcąc mówić archaniołowi o tym co
wydarzyło się zeszłej nocy.
-
Andrew, nie oszukasz mnie. Przecież widzę, że kłamiesz. Powiedz o co chodzi -
naciskał nieugięcie jasnowłosy.
-
Chyba sam musisz to zobaczyć - westchnął upadły.
Zdziwiony Gabriel skinął nieznacznie głową, po czym
wszyscy weszli do środka, prowadzeni przez przywódcę buntowników. Poszli do
salonu, gdzie na fotelu siedział cień. Gabriel zamarł w progu gdy tylko
zobaczył Christian'a.
-
Witaj Gabriel - odezwał się pierwszy były sługa Lucyfera z cynicznym uśmiechem,
bacznie obserwując gościa.
-
Witaj- odpowiedział oschle. - Wolno spytać co się stało w rękę?
-
Trochę wkurzyłem Lucyfera. To wszystko. - Szyderczy uśmiech Christian'a nie
schodził mu z twarzy. Patrzył na archanioła z wyższością i pewną dozą
rozbawienia, widząc jego oburzenie wymieszane ze zdezorientowaniem.
- Andrew, mogę cię prosić na słówko - zapytał
niebieskookiego z niemałą wściekłością w oczach. Chłopak kiwnął głową. Wyszli,
zostawiając rozbawionego cienia i milczących aniołów w salonie. - Możesz mi to
wyjaśnić? - zapytał podirytowany archanioł, gromiąc rozmówcę
wzrokiem. Nie miał pojęcia jak mogło dojść do czegoś takiego. Osobiście
ostrzegał przed bezwzględnym cieniem, a teraz był świadkiem tego, jak piekielny
sługa siedział beztrosko w salonie.
-
W skrócie? Christian postanowił do nas dołączyć - odpowiedział Andy, ani trochę
nie przejmując się zachowaniem Gabriela.
-
Tak po prostu zmienił front? - dopytywał, nie wierząc w nagłe nawrócenie
Christian’a.
-
Można tak powiedzieć - powiedział wzruszając ramionami. Był pewien swojej
decyzji, a ta rozmowa coraz mniej mu się podobała.
-
Przecież on jest niebezpieczny! Jak możesz mu ufać?!
-
Jak widać mogę - odparł, patrząc z pewnością siebie na jasnowłosego. Gabriel
chciał go zganić, jednak w porę się powstrzymał.
-
Nie przekonam cię - stwierdził, widząc, że dalsza rozmowa nie ma sensu. - W
takim razie nie będę się wtrącał. Ale ostrzegam cię. Nie ufaj mu. Osoby takie
jak on nie zmieniają się. Może was w każdej chwili zdradzić i zniszczyć.
Uważam, że trzymanie go tu nie jest mądre.
-
Bądź spokojny. Wiem co robię - powiedział pewnie Andy, zadowolony z tego, że
archanioł odpuścił.
- Mam
nadzieję - westchnął zrezygnowany. - Dobrze. Nie będę już się wtrącał. Obyś się
nie przeliczył, Andrew. I lepiej znajdź szybko jakiś sposób na zwycięstwo z
Lucyferem. I to szybko - przestrzegł go, po czym wyszedł szybko bez słowa
pożegnania. Andy zaś wrócił niemal natychmiast do przyjaciół.
-
Czego chciał? - zapytał z zainteresowaniem Christian, gdy tylko upadły
przekroczył próg pokoju.
-
Ostrzegał mnie przed tobą - odpowiedział obojętnie niebieskooki. - Mówił, abym
ci nie ufał.
-
Anioły zawsze tak na mnie reagują - zaśmiał się pod nosem. - Ciekawi mnie
jednak twoje zdanie na mój temat.
-
Znasz je. Słowa Gabriela go nie zmieniły - odparł spokojnie. Christian odetchną
z ulgą, co bardzo zdziwiło aniołów. Jednakże nikt w żaden sposób tego nie
skomentował. Nie wracali już więcej do tego tematu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz