Ironią losu było
to, że kiedy Chris siedział w ciemnej celi, upadłych aniołów odwiedził Gabriel.
Ashley od razu opowiedział mu co się stało i w imieniu wszystkich poprosił o
pomoc.
- I wy na prawdę chcecie po niego iść? To niebezpieczne.
- Nie obchodzi nas to - odpowiedział Jake nieco wyniosłym
głosem. – On jest teraz jednym z nas. Nie zostawimy go na pastwę Lucyfera.
- To na pewno jest pułapka. Wy nawet nie wiecie gdzie
szukać. Nie znacie zamku.
- Ale ty znasz - odezwał się Andy, spoglądając na
archanioła. Gabriel skamieniał.
- Nie pójdę tam z wami – zastrzegł szybko.
- Wiem o tym, ale chyba możesz nam objaśnić plan twierdzy.
- Gabriel popatrzył zrezygnowany. Nie chciał mieć nic wspólnego z zamczyskiem Lucyfera,
jednak wiedział, że jego towarzysze rozmowy rozmowy nie dadzą za wygraną.
- No dobrze. Powiem wam gdzie jest Christian. Dajcie mi
jakąś kartkę i długopis. - Po chwili Jinxx wręczył archaniołowi wymienione
przedmioty. Gabriel narysował i opisał szczegółowo rozmieszczenie poszczególnych
sal w zamku, a gdy wszystko było jasne odszedł. Upadli aniołowie byli
zadowoleni, ponieważ ta wiedza ułatwi im uwolnić przyjaciela z rąk Lucyfera.
***
Christian
siedział w ciemnym lochu, pogrążony we własnych myślach. Pragnął się zmienić i
porzucić przeszłość. Za to właśnie został uwięziony. Sam już się gubił. Gdy
chciał czynić dobro nie był w zgodzie ze światem, a gdy zło - z samym sobą.
Wierzył w przeznaczenie, ale nie umiał odnaleźć własnej ścieżki. Momentami
nawet myślał, że jest zbędny, a jedyne co mu pozostało to śmierć. Szybko jednak
odganiał te myśli. Nie chciał się z tym pogodzić. Był potężny, a teraz siedział
bezczynnie w zamknięciu. Wściekł się na samego siebie. Nie mógł przecież tak
łatwo się poddać. Był Christian'em. Cieniem, z którym każdy się liczył. Tym,
który nie przebiera w środkach i nie zważa na konsekwencje.
Podniósł się z
ziemi i podszedł do kraty. Chwilę zastanawiał się nad zaklęciem, które
mogłoby mu pomóc się wydostać. Gdy już
je sobie przypomniał, wymówił je, a krata się wygięła na tyle, że Chris mógł
bez problemu wyjść z celi. Teraz nie było odwrotu. Wiedział, że jego zniknięcie
zostanie szybko zauważone, a strażnicy będą go wszędzie szukać. To była twierdza
Lucyfera. Fakt ten sprawi, że prędzej czy później go znajdą i
najprawdopodobniej uśmiercą. Nikt jeszcze się stamtąd nie wydostał, ale Christian
chciał być tym pierwszym.
Wyszedł
cicho schodami na górę, przez co znalazł się teraz w głównym korytarzu. Nagle
usłyszał, że ktoś biegnie w jego kierunku. Cień schował się za jedną z kolumn.
Strażnicy pędzili co sił w nogach do lochów. Po chwili zniknęli. Christian
wiedział, że lada moment rozlegnie się alarm, więc musiał jak najszybciej
uciekać. Przemykał przez mniejsze korytarze, co z każdą chwilą było to coraz
trudniejsze, ponieważ alarm został ogłoszony i wszyscy już wiedzieli o jego
ucieczce. Wszędzie roiło się już od cieni. Kolejny korytarz. Kolejna kolumna,
za którą się ukrył. Wychylił się, aby sprawdzić czy jest bezpiecznie.
- Stać! - Usłyszał nagle za sobą czyjś głos.
Od razu
domyślił się, że to strażnik. Rzucił się do ucieczki. Przez zamek goniło go
siedmiu strażników. Christian nie miał gdzie się ukryć. Pobiegł do nieznanej mu
części zamku. Tam udało mu się na chwilę zgubić ścigające go cienie. Wiedział
jednak, że i tak zaraz ktoś znowu go zobaczy. Po krótkiej chwili ponownie usłyszał
kroki. Cień błyskawicznie podbiegł do jakichś drzwi i otworzył je. Za nimi
znajdowały się kręte schody prowadzące do nieznanych mu podziemi zamczyska.
Christian wziął świecznik, by rozświetlić sobie drogę i zszedł na dół. Tam
napotkał kolejne drzwi, przez które przeszedł bez chwili wahania. Zobaczył
przed sobą ciemny korytarz. Na czarnych jak noc ścianach wisiały puste ramy
obrazów, a cień stąpał po czerwonym dywanie.
Christian szedł powoli przed siebie. Gdy przeszedł przez kolejne wrota, skamieniał. Na końcu korytarza zobaczył czerwone drzwi, które były częścią jego wizji. Głosy w jego głowie znowu się odezwały. Szeptały nieznane mu zaklęcie. Christian już wiedział, że nadszedł ten czas, w którym stanie oko w oko ze swoim przeznaczeniem.
Jaki będzie wynik?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz