Upadły Anioł szedł ulicami miasta.
Skrzydła ukrył. Był zadowolony ze swojej decyzji. Wierzył, że w postaci anioła
mroku, będzie mógł dokonać czegoś wielkiego.
- Cześć. Jak masz na imię? -
Zaczepiła go nagle jakaś dziewczyna.
- Andy.
- Jestem Sara. Widziałeś może
takiego rockmana z wymalowanym rombem na oku? - zapytała z nadzieją.
- Niestety nie. Coś się stało?
- Mieliśmy się tu dziś spotkać,
ale nigdzie go nie ma. Bardzo się o niego martwię.
- A dlaczego się martwisz? –
dopytywał się z zaciekawieniem. Miał przeczucie,
- Długa historia.
- Mam czas. - Dziewczyna
westchnęła.
- No dobra. On ma ciężką depresję
po tym jak ktoś włamał się do jego domu i zabił jego rodziców i siostrę. Sam
uratował się cudem. Po tym zdarzeniu jego krewni go odrzucili. Nie ma znikąd
pomocy. Umawiałam go na różne terapie, ale nie pomagają. Nie wiem co z tym
zrobić. Boję się o niego.
- A jak on ma na imię?
- Jeremy, ale wołamy na niego
Jinxx.
- Dobrze. Jak go spotkam to mu
powiem, że na niego czekasz.
- Dzięki. Nie przeszkadzam już.
Do widzenia.
- Do widzenia. - Dziewczyna
oddaliła się. Andy ruszył przed siebie. Domyślał się co niedługo nadejdzie.
Skręcił w ślepą uliczkę, rozwinął skrzydła i wzniósł się w powietrze.
***
Wylądował przed jednym z bloków
stojących w jednej z ubogich dzielnic. Rozejrzał się dookoła. Uważał za coś
strasznego to, że ktoś musi mieszkać w takim miejscu. Wszedł do budynku.
Zatrzymał się przed drzwiami z numerem 11. Nie pukając, wszedł do mieszkania.
Zobaczył, że w kuchni na podłodze siedzi młody chłopak z rombem wymalowanym na
twarzy. W ręku trzymał puste opakowanie po jakichś tabletkach. Chłopak podniósł
głowę czując, że ktoś na niego patrzy.
- Kim jesteś? – zapytał
zaskoczonym i nieco przestraszonym głosem.
- Jestem Andy. Nie bój się
Jeremy. Teraz wszystko będzie dobrze.
- Skąd znasz moje imię? - Andy
nie odpowiedział. Podszedł do chłopaka i usiadł przy nim. - Zostaw mnie –
powiedział chłopak powoli tracąc kontakt z rzeczywistością. Anioł dalej nic nie
mówił. Spokojnie i delikatnie objął przerażonego chłopaka. Ten ufnie oparł się
w ciało nieznajomego. Po raz pierwszy czuł się bezpiecznie. Nie czuł już bólu
ani strachu. Jego oczy powoli się zamknęły.
Andy siedział z nim tak jeszcze pół
godziny. Wiedział, że lada chwila po chłopaka przyjdą cienie, które wciągną go
do piekła. Upadłe Anioły mają jednak zdolność przekazywania swojej mocy innym i
tworzenia kolejnych aniołów. Tak też Andy postąpił. Jinxx powoli odzyskiwał
przytomność. Otworzył oczy i niepewnie spojrzał na nieznajomego. Dopiero teraz
zobaczył czarne skrzydła za jego plecami.
- Czy ja umarłem? - spytał cicho.
- Tak, ale przekazałem ci swoją
moc. Jesteś teraz Upadłym Aniołem, tak samo jak ja.
- Nie rozumiem.
- Pamiętasz przykazanie V: Nie
zabijaj. - Chłopak skinął nieznacznie głową. - Samobójstwo w to też się wlicza.
Zamyka drogę do raju i strąca w piekło. Jedyną furtką jest stanie się Upadłym
Aniołem. Te istoty są nieśmiertelne i mają niezwykłe zdolności, ale mogą żyć
wśród ludzi i prowadzić zwykłe życie.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Uważam, że nie ponosisz winy za
swoją śmierć i nie zasługujesz na cierpienie w piekle. - Jinxx westchnął
ociężale. - Wszystko będzie dobrze. Pomogę ci.
- Dziękuję - odpowiedział
szeptem, lekko się uśmiechając. Wstali z podłogi i udali się do salonu.
Rozmawiali tam długie godziny. Jinxx był zafascynowany Andy'm. Poczuł, że ktoś
go nareszcie rozumie.
Około godziny 21:00 Jinxx, zmęczony
silnymi emocjami położył się do łóżka. Andy natomiast nie spał. Patrząc na
śpiącego chłopaka, rozmyślał nad swoimi czynami. Doszedł do wniosku, że nigdy
nie podjął lepszej decyzji.
Jeremy ''Jinxx' Ferguson |
JEZU ogarnij dupe i pisz dalej!!! To jest świetne...
OdpowiedzUsuń