środa, 25 lutego 2015

Rozdział VI

           Aniołowie szybko się ze sobą zaprzyjaźnili. Cały czas spędzali na rozmowach i żartach, przy których dobrze się poznali. Odkąd ocalił Jake'a, zachowywał się dziwnie. Chodził przygnębiony i zamyślony.
- Andy, co się dzieje? - Nie wytrzymał Ashley.
- Nic - odpowiedział obojętnie. 
- Nie rób sobie żartów. Widać, że coś jest nie tak odkąd pojawił się Jake. - Andy westchnął i spojrzał na przyjaciół ze zrezygnowaniem.
- No dobrze. Chodzi o to, że Lucyfer chciał się mnie pozbyć, posługując się Jake'iem. On na pewno nie odpuści. Rozważam odejście. - Wszyscy oniemieli.
- Co...? Dlaczego? - wydusił z siebie CC.
- Nie chcę was narażać. Wy nic mu nie zrobiliście.
- A ty niby co zrobiłeś? - dopytywał Jinxx.
- Ocaliłem was. Wyrwałem mu z jego szpon dusze, a teraz on chce zemsty za mój bunt.
- Nie pozwolimy ci odejść. Nie zostawimy cię samego - odezwał się Jake, który do tej pory milczał.
- Nie macie pojęcia jaką mocą dysponuje Lucyfer.
- Nic nas to nie obchodzi. Jesteś naszym wybawcą i przyjacielem. Pozwól sobie pomóc - nalegał Ashley.
            Andy zmierzył każdego z nich wzrokiem. Nie spodziewał się takiej postawy przyjaciół. Dostrzegł w nich cechy, z którymi nigdy się nie spotkał, czyli oddanie i bezgraniczną przyjaźń. Westchnął. Wiedział, że z nimi nie wygra. Oni zostaną pomimo wszystko.
- Dobrze. Zostanę. Dziękuję wam. - Posłał przyjaciołom niewielki uśmiech.
- Może opowiesz nam o tym całym Lucyferze? - zaproponował CC.
- Lucyfer to anioł, który zbuntował się i stworzył swój własny świat. Świat, w którym króluje ból i cierpienie. Rozpętała się wojna. Po wielu latach światy dobra i zła zawarły rozejm. Ustalone zostały pewne zasady, które obowiązują każdą ze stron. Ja je złamałem i dlatego upadłem. Lucyfer zbiera dusze i skazuje je na wieczne cierpienie. Uwielbia to. Potrafi rozróżnić poszczególne głosy. On słyszy, że brakuje czterech dusz i chce się na mnie zemścić. On nie odpuści. Opętał Jake'a, aby tego dokonać. Na szczęście nasz przyjaciel jest niezwykle silny. Mało kto może się temu oprzeć, a ciebie... - zwrócił się do Jake'a. - ...opętał sam Lucyfer, a to się zdarza niezwykle rzadko. Możesz czuć się wyróżniony.
- Co możemy zrobić? - zapytał się Jake.
- Nie wiem. Na razie możemy tylko czekać - powiedział z bezsilnością w głosie.
- Nie da nam rady. Nie martw się na zapas - odezwał się Ashley.
- Obyś miał rację.
- Wątpisz? - Andy mimowolnie się roześmiał. Doszedł do wniosku, że jego przyjaciele mają rację i nie ma sensu ciągle się bać. Przecież to właśnie był jego zamiar: walka ze strachem. - Więc co teraz zrobimy?
- Proponuję znaleźć dla nas jakiś kąt. Nie możemy ciągle tłuc się po hotelach - powiedział z lekkim rozbawieniem CC.
- Zabawne, że o tym wspomniałeś - odezwał się Jinxx, który w tym momencie wyciągnął z kieszeni kartkę i rozłożył ją na stoliku. - Pomyślałem już o tym i znalazłem to ogłoszenie. Co wy na to? - Wszyscy spojrzeli na opis. Był to duży przytulny dworek na obrzeżach miasta, w którym z łatwością można znaleźć miejsce dla każdego z nich.
- Podoba mi się. - Uśmiechnął się Jake.
- Mnie też. Bierzemy! - zaśmiał się CC. Wszyscy się na niego popatrzyli z uśmiechem. - Andy?
- Zgoda.
- No to jutro dzwonię do właściciela. - Jinxx widocznie się rozpromienił. Bardzo się ucieszył z pozytywnej reakcji przyjaciół.

***

            Stali przed dworkiem, o którym dowiedzieli się z ogłoszenia. Właściciel przekazał Jinxx'owi klucze.
- Interesy z panem to przyjemność. - Podał rękę, po czym odszedł.
- To co? Wprowadzamy się - powiedział do przyjaciół Jinxx.
- Ja biorę największy! - zawołał Ashley, który już był w drzwiach.
- O nie! Nie ma tak łatwo! - krzyknął CC. Wszyscy na raz wbiegli do swojego nowego domu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz