Andy spędził w mieszkaniu Jinxx'a
jeszcze dwa dni. W tym czasie Jeremy musiał podjąć decyzję, czy chce zostać,
czy odejść z Andy'm od dotychczasowego życia. Ostatecznie wybrał drugą opcję.
Spakowali niezbędne rzeczy i ruszyli piechotą przed siebie, nie mając konkretnego
planu ani celu. Lot był wykluczony ze względu na to, że nowo narodzony anioł
nie potrafił jeszcze korzystać z czarnych skrzydeł.
Szli tak przed siebie, gdy zobaczyli
na dachu jednego z wieżowców chłopaka. Na ulicy było kilka wozów policyjnych,
karetka i wóz strażacki. Wszędzie roiło się od gapiów. Andy westchnął i
pokręcił przecząco głową.
- Zaczekaj tu. Zaraz wrócę -
zwrócił się do Jinxx'a, po czym rozwinął skrzydła i wzbił się w powietrze. Nie
zauważony przez nikogo wylądował na dachu. Spokojnym krokiem zbliżył się do
chłopaka, stojącego na barierce.
- Kim jesteś? - Anioł milczał.
Poczynił jeszcze kilka kroków na przód. - Nie podchodź!
- Spokojnie. Będę sobie tylko tutaj
stać. Nic więcej. - Chłopak popatrzył na niego zdziwiony.
- Na prawdę?
- Oczywiście. Mam na imię Andy, a
ty?
- Ashley. Co tu robisz?
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Niby o czym?
- O tobie. Dlaczego chcesz to
zrobić?
- Co cię to obchodzi? – zapytał
podejrzliwie. W tym momencie Andy rozwinął skrzydła i przyjrzał się dokładnie
zszokowanemu rozmówcy. - Jesteś aniołem?
- Upadłym - poprawił chłopaka. -
Nie wiesz co cię czeka po śmierci – stwierdził. Ashley popatrzył na niego z
niezrozumieniem. - Taki czyn zamyka drogę do raju i skazuje na wieczne
cierpienie.
- Więc co
ja mam zrobić?
- Może zejdziesz i pogadamy? -
Ashley popatrzył na Andy'ego zrezygnowany. Zeskoczył z barierki i podszedł
powoli do anioła. Usiedli razem na ziemi.
- Miałem kiedyś wszystko czego mi
było potrzeba: pieniądze, mieszkanie, piękną dziewczynę. Ale stało się coś... -
zaciął się. Widać było, że było mu ciężko o tym mówić.
- Mów dalej - powiedział
spokojnie anioł.
- Ktoś zakochał się w niej. To
był szaleniec. Uznał mnie za swojego rywala. Zrobił wszystko co mógł, by mnie
zniszczyć. Udało mu się. Straciłem wszystko, ale ona mnie nie zostawiła. Ten
wariat nie mógł się z tym pogodzić. Zaczaił się na nią gdy wychodziła do pracy.
Zabił ją, a potem siebie. Nie mogłem tego wytrzymać. Ja ... ja...
- Ciii. Spokojnie. Mogę ci pomóc,
jeśli chcesz. - Ashley spojrzał na swojego towarzysza z nadzieją wypisaną na
twarzy. - Zamknij oczy - szepnął spokojnie Andy.
- Co chcesz zrobić?
- Już mówiłem. Pomóc ci –
odpowiedział. Ash zastanowił się chwilę poczym wykonał polecenie anioła. Poczuł
ból przeplatany z dziwnym przypływem energii, a potem senność, która niemal
natychmiast go zmogła.
***
Ashley otworzył oczy i zobaczył
nad sobą Andy'ego oraz jakiegoś innego chłopaka.
- Cześć. Jestem Jinxx. - Uśmiechnął
się promiennie nieznajomy.
- A ja Ashley. Andy, co się
stało? - zapytał, podnosząc się z ziemi. Od razu zauważył, że znajdował się na
dachu zupełnie innego budynku.
- Przekazałem ci swoją moc.
Straciłeś przytomność, a lada chwila mieli się zjawić strażacy, więc cię
przeniosłem.
- Czyli jestem teraz upadłym aniołem?
- Dokładnie - odezwał się Jinxx.
- Andy mnie też przemienił.
- Ash, mam pytanie. Czy chcesz
zostawić wszystko to co było i pójść z nami? - zapytał go Andy, mimo tego, że
domyślał się jaka będzie odpowiedź.
- Tak.
czytam i podziwiam..masz temperament kochana
OdpowiedzUsuń