niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział II

            Andy spędził w mieszkaniu Jinxx'a jeszcze dwa dni. W tym czasie Jeremy musiał podjąć decyzję, czy chce zostać, czy odejść z Andy'm od dotychczasowego życia. Ostatecznie wybrał drugą opcję. Spakowali niezbędne rzeczy i ruszyli piechotą przed siebie, nie mając konkretnego planu ani celu. Lot był wykluczony ze względu na to, że nowo narodzony anioł nie potrafił jeszcze korzystać z czarnych skrzydeł.
            Szli tak przed siebie, gdy zobaczyli na dachu jednego z wieżowców chłopaka. Na ulicy było kilka wozów policyjnych, karetka i wóz strażacki. Wszędzie roiło się od gapiów. Andy westchnął i pokręcił przecząco głową.
- Zaczekaj tu. Zaraz wrócę - zwrócił się do Jinxx'a, po czym rozwinął skrzydła i wzbił się w powietrze. Nie zauważony przez nikogo wylądował na dachu. Spokojnym krokiem zbliżył się do chłopaka, stojącego na barierce.
- Kim jesteś? - Anioł milczał. Poczynił jeszcze kilka kroków na przód. - Nie podchodź!
- Spokojnie. Będę sobie tylko tutaj stać. Nic więcej. - Chłopak popatrzył na niego zdziwiony.
- Na prawdę?
- Oczywiście. Mam na imię Andy, a ty?
- Ashley. Co tu robisz?
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- Niby o czym?
- O tobie. Dlaczego chcesz to zrobić?
- Co cię to obchodzi? – zapytał podejrzliwie. W tym momencie Andy rozwinął skrzydła i przyjrzał się dokładnie zszokowanemu rozmówcy. - Jesteś aniołem?
- Upadłym - poprawił chłopaka. - Nie wiesz co cię czeka po śmierci – stwierdził. Ashley popatrzył na niego z niezrozumieniem. - Taki czyn zamyka drogę do raju i skazuje na wieczne cierpienie.
- Więc co ja mam zrobić?                                                                                                              
- Może zejdziesz i pogadamy? - Ashley popatrzył na Andy'ego zrezygnowany. Zeskoczył z barierki i podszedł powoli do anioła. Usiedli razem na ziemi.
- Miałem kiedyś wszystko czego mi było potrzeba: pieniądze, mieszkanie, piękną dziewczynę. Ale stało się coś... - zaciął się. Widać było, że było mu ciężko o tym mówić.
- Mów dalej - powiedział spokojnie anioł.
- Ktoś zakochał się w niej. To był szaleniec. Uznał mnie za swojego rywala. Zrobił wszystko co mógł, by mnie zniszczyć. Udało mu się. Straciłem wszystko, ale ona mnie nie zostawiła. Ten wariat nie mógł się z tym pogodzić. Zaczaił się na nią gdy wychodziła do pracy. Zabił ją, a potem siebie. Nie mogłem tego wytrzymać. Ja ... ja...
- Ciii. Spokojnie. Mogę ci pomóc, jeśli chcesz. - Ashley spojrzał na swojego towarzysza z nadzieją wypisaną na twarzy. - Zamknij oczy - szepnął spokojnie Andy.
- Co chcesz zrobić?
- Już mówiłem. Pomóc ci – odpowiedział. Ash zastanowił się chwilę poczym wykonał polecenie anioła. Poczuł ból przeplatany z dziwnym przypływem energii, a potem senność, która niemal natychmiast go zmogła.

***

Ashley otworzył oczy i zobaczył nad sobą Andy'ego oraz jakiegoś innego chłopaka.
- Cześć. Jestem Jinxx. - Uśmiechnął się promiennie nieznajomy.
- A ja Ashley. Andy, co się stało? - zapytał, podnosząc się z ziemi. Od razu zauważył, że znajdował się na dachu zupełnie innego budynku.
- Przekazałem ci swoją moc. Straciłeś przytomność, a lada chwila mieli się zjawić strażacy, więc cię przeniosłem.
- Czyli jestem teraz upadłym aniołem?
- Dokładnie - odezwał się Jinxx. - Andy mnie też przemienił.
- Ash, mam pytanie. Czy chcesz zostawić wszystko to co było i pójść z nami? - zapytał go Andy, mimo tego, że domyślał się jaka będzie odpowiedź.
- Tak.


Ashley Purdy

1 komentarz: